Storks's country

Kraj bocianów

  • I’m not in the mood to write, however, in the same time I don’t want to post only pictures too so…

    …Faro.

    If you expect huge, crowded city -  change your direction (especially out of season).

    If you expect small, silent city - change your direction (especially during the seasons).

    More details? Go to wikipedia.

    Two days later…

    I’m sick when I have to write in English. I think day after day my English is getting worse. But, unfortunately for you and Kris, I’m like Lucas Jackson from Cool Hand Luke - I can’t eat 50eggs but I still want to speak English:).  So…at the begining few information about Faro. I don’t want to write about the same stuff that you can find in guide books but it’s hard to write something new about city where I was twice.

    Faro is the capital of the Algarve region. You can go there by plane, ferry or train. When I’m old I will travel only by train - with big box of books, that, probably,  will fit in a tiny reader (maybe it will even smell like books then). But now I’m young and writing about Faro.

    There are a several places to visit, but I remember only churches and Parque National da Ria Formosa. I haven’t been in the Park - good reason to come back there - so I can write only about churches (URA! URA! - russian soldiers shouting in my head).

    If you know me a lite bit, you know how much I love sightseeing (places like museums or churches). I remember two of them - maybe we saw more, maybe not…

    The first thing which I remember is the eighteenth-century town gate - and I remember that because on the gate there were three storks’s nests, at least. A few meters away from there is an old town with old cathedral and probably old oranges trees. In old town everything has to be old. If you don’t like Baroque style you have to go there. You will die because Baroque and Renaissance style will crush you. But if you are still alive then for something nice, you can climb to the tower which is inside the cathedral (it’s inside - but you can stand on top of that outside). There is amazing view from the tower. You can admire the sea and the town and watch planes landing in the airport near the city. I highly recommend this place.

    Then we went somewhere (sic!), and then we went to Igreja do Carmo. And guess what - yeap - Baroque style found us again. Go into the altar, turn right, buy ticket and see something which is most spectacular than gold-plated angel. A Chapel of Bones. I saw very similar place in Poland but things like that always make an impression.

    One of the most important things (in Faro) was seafood paella. If you are in Portugal and you like to eat seafood - eat as much as you can. It’s alway fresh and prepared well.

    Ice creams in Portugal are not the best that I have ever eaten - it doesn’t mean that they’re not good, but in Vienna or Nowy Targ you can find better.

    On the pictures you can see (the ones without Kris and myself) - Yami and Ralph. People who we met in our B&B. I wish you, during your trip, not only temporary death from the Baroque’s hand but I wish you also to meet so friendly and nice people like Yami and Ralph - thank you once again for so nice times which we spent together (in churches also).

    One more thing at the end. I’ve just saw report by BBC Panorama about Euro2012. I have to say something about that. I can’t be responsible for few thousands idiots, but believe me these ‘people’ don’t show normal behaviour in Poland. Unfortunately I can’t say the problem of racism or hooliganism doesn’t exist, because Polish goverments couldn’t clear this mess for many years. I can only believe that none of these hooligans will be admitted to enter the game. And police will look after normal people outside the stadiums.

    Good night,

    Your Apollo

  • Zacznę od Faro. Nie mam specjalnie chęci przepisywać tutaj informacji z przewodników, książek, internetu - które w prosty sposób sami możecie sobie znaleźć. Zadnych nowości na temat położenia i historii Faro sama tutaj nie umieszczę bo ich nie znam a nawet gdybym znała to pewnie by mi się nie chciało…

    Nie wszyscy, niestety, wiedzą co to Faro i z czym się ‘je’ je, więc na początek kilka słów wprowadzenia. Faro jest stolicą regionu Algarve i pewnie największym miastem w tym regionie. Można się tam dostać w każdy sposób. Z powietrza - nie trzeba skakać z samolotu, gdyż jest tam lotnisko. Drogą kolejową czyli pociągiem (połączenia nie tyko między portugalskimi miastami, ale również z większymi miastami w Europie [podejrzewam, że tutaj zwykle obowiązuje podróż z przesiadkami]). Wiele rzeczy w Portugalii działa trochę jak w Polsce - po tym co przeczytałam, wnoszę, że jest nią również kolej państwowa. Szczęśliwie można liczyć na prywatnych przewoźników, który oferują szybszą choć droższą przeprawę. Warunki - podobno - są dobre a sama podróż nie trwa dłużej niż ta z Moskwy do Irkucka. Moje doświadczenie (połączenie Tavira - Olhao -20min drogi) pokazuje, że koleje portugalskie są niezawodne, wygodne, czyste i przystępne cenowo.

    Jeśli przewodnik nie kłamie to bardzo dobrze rozwinięta jest sieć autobusowa - autokarowa, z warunkami w autokarach może bywać niestety różnie. Poza tym kto by tam chciał jechać autobusem, jeśli może podróżować pociągiem, w którym: zapadnie w spokojny sen (w międzyczasie bagaże mogą zmienić właściciela - ale to moje doświadczenia z podróży pociągami po Polsce), przeczyta tonę gazet/książkę, wypije piwo lub jak zwierzęta - wodę i pogawędzi spokojnie z towarzyszami podróży bez zazielenienia na twarzy (to odnośnik do mojej bardzo bliskiej koleżanki zwanej lokomocyjną chorobą). Możecie wybrać również rower, ale jazda rowerem z Faro do Lizbony wymaga dobrze wypracowanego siedzenia, o nogach nie wspominając (jadąc rowerem po drogach krajowych, możecie liczyć na trąbienie, okrzyki i inne zachowania, których odczytać nie potrafiłam - nie wiem czy mnie ktoś pozdrawiał bardzo serdecznie czy  nieco mniej serdecznie - trzymam się tego, że mnie pozdrawiano). Tym sposobem dojechaliśmy do Faro - skądtam tylko chcecie.

    I co dalej? W sumie nie wiem. W mieście znajdziecie kilka miejsc wartych obejrzenia. Mnie się zdaje, że oglądaliśmy tylko kościoły. Jak wiadomo ja najbardziej lubię zwiedzać kościoły, zamki, muzea, pałace, opery. Wszystko lubię. Tylko po drugim zabytku nie pamiętam pierwszego miejsca, po trzecim mam wrażenie, że byłam w sześciu, ale w międzyczasie dwa razy wróciłam do pierwszego. Pamiętam dwa miejsca. Skupiam się na ulicach, kawiarniach i restauracjach - to moja odmiana zwiedzania.

    Pierwszym obiektem zapamiętanym przeze mnie jest XVIII-wieczna brama, która prowadzi na ‘starówkę’. Bramę pamiętam bo jest na niej kilka bocianich gniazd. Stare miasto jest utrzymane w odpowiedniej czystości i odnowione (co nie jest częste). Dokoła starówki rosną drzewa cytrusowe a na samym środku stoi katedra -jasne, że stara. Barok i Renesans duszą. Złoci się wszystko i można odnieść wrażenie, że zabrakło gdzieniegdzie miejsca, aby to wszystko upchać. A co ważniejsze, na katedrę można wyleźć. Zwyczajnie na dach. I tam już jest słodko. Nic nie dusi, oprócz widoku na morze, plaże, miasto i podchodzące do lądowania samoloty, które wydawać by się mogło mamy na wyciągnięcie ręki. I za ten dach warto tam iść. Koszt wejścia ok 1 może 2 euro od głowy. Jak ktoś ma dużą głowę to i tak płaci tylko raz.

    Miejsce drugie - zapomniałam, ale mam notatki.

    Kościół - jakże by inaczej:). Jeśli moje informacje nie kłamią (nie ręczę za notatki niczyje a za swoje najmniej) to kościół zwie się Igreja do Carmo i jeśli dobrze pamiętam to też jest cudownie złoty i ozdobiony wszystkim co mnie nie interesuje. Jak wspomniałam w kościele nie było nic interesującego za to za kościołem znajduje się mała kaplica, która nie jest już tak napakowana pozłacanymi, złotymi lub innymi ozdobami ponieważ nazywa się Capela dos Ossos i zrobiona jest z kości mnichów. Znacie podobną kaplicę w Polsce? Zdjęcia z owej kaplicy umieszczę nas†epnym razem. Na razie nie miałam czasu, aby się nimi zająć.

    INFORMACJA WAŻNA: większość obiektów do zwiedzania jest otwarta od rana do wczesnych godzin dopołudniowych oraz od godzin popołudniowych ok 15-17 do godzin wieczornych. Obowiązuje sjesta, która jest (a jak nie jest to powinna być) bardziej święta niż niektóre kościoły.

    Do Faro jedziemy/lecimy/płyniemy poza sezonem. Nawet poza sezonem jest tam wystarczająco dużo ludzi.

    W Faro jest również park Ria Formosa, którego my nie zwiedzaliśmy - kolejny powód, aby tam wrócić:).

    W centrum znajdziemy dużą ilość kawiarni, restauracji, cukierni. Warto się do nich wybrać, kawa jest najlepsza jaką do tej pory piłam (chyba, że preferujecie napoje kawo-podobne czyli słodkie siurki z mlekiem;) ).  Lody są… zwykłe. Daleko im do tych, które jadłam we Włoszech, Austrii o nowotarskich nie wspomnę… Ciasta, ciastka, ciasteczka jest tego dużo. Niezliczona ilość ciast z cukrem pudrem, kolorowymi lukrami - jeśli ktoś preferuje jest w czym wybierać. Oprócz ciast coś czemu warto poświęcić uwagę: suszone owoce i bakalie w miodach, lukrach, cukrach, polewach i ‘czymtylko’. A każdy mądry wie, że bakalie są dobre na wszystko.

    W Faro po raz pierwszy zjadłam paelle. Zwykle niezjadliwa z powodu dodatku czerwonego mięsa, kiełbas i innego syfu. Zamówiona przeze mnie z owocami morza była pyszna. Popijana zielonym winem wydawała się najlepszym daniem na świecie. O jakość ryb, owoców morza można się w Portugalii nie martwić. Zapytana obsługa poinformuje jakie świeże ryby są na stanie i co naprawdę warto zamówić. W cenie 20-40euro (wliczając napiwek) można zjeść duży obiad dla dwóch dużo-jedzących osób. W Faro można znaleźć wegetariańską restaurację (Gengibre Canela) - uwaga: zamykana jest wczesnym popołudniem. Wieczorami nie otwierają ponownie.

    Na załączonych zdjęciach, oprócz zacnej osoby K oraz mojej, znajdziecie Yami i Ralph’a. Naszych nowych znajomych z B&B. Otwarci, sympatyczni, ciepli ludzie - życzę Wam i sobie spotkań tylko z takimi osobnikami. Nie ma co ukrywać, że dzięki Yami i jej wielobarwnemu ubiorowi zdjęcia nabrały soczystości:).

    Z innej beczki. Obejrzałam dziś materiał BBC na temat Euro 2012. A później przeczytałam komentarze na polskich stronach, że przecież w Polsce tak nie jest. Więc gdzie jest nakręcony ten mateirał? - ja pytam. Przecież nikt z BBC nie wypuścił tych zwierząt na stadiony po to żeby nagrać materiał. Mogę jedynie liczyć, że tej bandy debili i zwyrodnialców nikt na stadiony nie wpuści w czasie E2012 i udowodnimy, że owy dokument faktycznie jest nadinterpretacją - bo to chyba najczęstsze słowo jakie dziś napotkałam.

    Tym miłym akcentem kończę. Do następnego.

    Wasz piękny Apollo

blog comments powered by Disqus