Sunset Sugar Loaf
Otręby, zachód słońca i Sugar Loaf
-
I’m not good = regular blogger but my pictures are so great that I don’t have to be so good;).
I spent few good days in Poland (I should write about that soon - I hope). I read a lot, I run low, I eat a lot of drugs and of course I take a lot of pictures but I’m not very satisfield with them.
The pictures that I’m adding today were taken on Saturday’s evening from the top of Sugar Loaf. Nothing special but I have to write something - once in a while;).
Hugs,
Artist
-
Nie bardzo sprawdzam się w roli ‘regularnego’ blogera (ale w zamian robię zajebiste zdjęcia- czasem może nieco gorsze, ale każdy artysta miewa gorsze dni).
Od powrotu z Polski, stałam się mądrzejsza o kilka zachodów słońca, kilka książek (nie wszystkie były skandynawskimi kryminałami). Nie bardzo wzrosła ilość wybieganych kilometrów. Wzrosła za to ilość zjedzonych leków. Stworzyłam z pewną Młodą Damą foodcase, którego nie ośmielę się tutaj pokazać. Jest nazbyt piękny, skomponowany i skadrowany zbyt dobrze, aby go tutaj oglądać. No i to tyle radości i szczęścia w życiu hipochondryczki. Wasza niezliczona ilość komentarzy mówi mi, że potwornie za mną tęsknicie,więc postaram się odzywać częściej.
Pamiętajcie o jedzeniu na noc otrębów (popijać należy całą szklanką wody). Proktolog mówi, że to dobre dla kupy i pewnie dla dupy…
Ściskam Was potwornie,
Wasza Artystka.
p.s.
Zapomniałam wspomnieć o zdjęciach, które pojawiły się z wpisem. Popełniłam je podczas (a raczej przed lub po) zachodu słońca z wcześniej już opisywanego wierzchołka zwanego Great Sugar Loaf. W zasadzie wyszło nic specjalnego, ale miałam okazję pobawić się filtrami. Z tego miejsca ślę pozdrowienia dla poznanego na miejscu Łukasza (mam/y nadzieję, że noc była spokojna i ciepła:) ).