Luggala

Luggala

  • Our 595m Mont Blanc.

    We had free time and good weather. I thought it’s great time for a trip to the Luggala. We packed our backpacks and we drove to Wicklow Mountains.

    Lough Tay area was packed with cars and people. When we started to walk it was still sunny. Forty minutes later we were on the top. I was disappointed. I was hoping for a longer walk. Green tea with honey in a cup, tripod ready, I took a test picture and… raining & runing.

    We put our staff back into backpacks and started to run down. A few minutes later we realized it was wrong way. We decided to traverse to find the path. When we reached the trail an hour passed. Thirty minutes later we ate second breakfast next to the Luggala - third time!

    I’m not planning more trips to the Luggala. When I heard Luggala I feel: rain, snow, wind, mud.

    When we took boots off at home, everything was there, including deers poo - that were observing us when we were breaking through their territory.

    Happy Easter!

    A&K.

  • Czyli nasz 595m Mont Blanc.

    Był wolny czas, była dobra pogoda. Zorganizowaliśmy więc wyprawę i wyruszyliśmy zdobyć ten “masyw”.

    Dojechaliśmy drogą R759, obok Lough Tay zatrzęsienie samochodów i ludzi - a to był dopiero piątek. Na Sally Gap w lewo i za moment byliśmy na parkingu. Nadal słonecznie. Podczas wchodzenia do góry rozmawialiśmy o tym, że nie pamiętamy tak ciepłego wiatru w Irlandii. Miła odmiana. Na górze byliśmy w około 40min - szliśmy wolno i spokojnie. Byłam zawiedziona. Spodziewałam się długiego spacerowania po górach, rozgrzały mi się mięśnie i skończyła się trasa. Ale śniadanie i herbata z miodem w plecaku. No to rozbijamy bazę, ja rozkładam statyw, pstrykam zdjęcie i … ulewa.

    Zwijamy obóz i zbiegamy na dół. Po kilku minutach orientujemy się, że zbiegamy w złym kierunku. Ale jak porządni turyści, zamiast wrócić na górę i schodzić odpowiednią drogą, trawersujemy zbocze. Przez łąki, bagniska i wrzosowiska po pachy. W krótkich spodenkach - niezapomniane wrażenia zapewnione. Mija około godziny zanim dochodzimy do szlaku, którym powinniśmy byli schodzić. 30minut później jemy w pełnym słońcu - po raz 3 (!) - śniadanie pod Luggala.

    Moja stopa, ani sucha ani mokra, więcej na tym pagórku nie postanie. Słyszę Luggala, widzę: mróz, śnieg, deszcz, wiatr, błoto i zimno. Ale zdobyta.

    W domu po wrzuceniu butów do wanny okazało się, że było w nich wszystko włącznie z odchodami jeleni, która bacznie nas obserwowały, kiedy przełaziliśmy przez ich terytorium.

     

    Wesołych Świąt !

    A&K

     

Luggala&Lough Tay

blog comments powered by Disqus